martes, 26 de octubre de 2021

Ilona Witkowska (Polonia, 1987)

 


mariposa ninfa antíope

esta es una fábula sobre el secuestro de la realidad:
siempre queda una esquirla
y nosotros caminamos descalzos

 

 

rusałka żałobnik

to jest fabuła o porwaniu rzeczywistości:
zawsze jeden odłamek zostaje
a my idziemy boso

 

 

champain wishes and caviar dreams 1

No deberíamos engañaros: no todo es para todos
un recuerdo repentino de todo: nada seríamos el uno sin el otro

esta casa exquisitamente ardía
exquisitamente ardía esta casa
esta casa ardía exquisitamente

 

 

champain wishes and caviar dreams 1

nie ma się co czarować: nie wszystko jest dla wszystkich
nagłe wspomnienie o wszystkim: bylibyśmy niczym bez siebie

ten dom przepięknie płonął
przepięknie płonął ten dom
ten dom płonął przepięknie

 

 

del candor

perros en Rincón de María aúllan bajito
los que nada perdieron no entienden la pérdida
acumulo con insistencia la luz para un día lluvioso:
para mí, para el chico quien diga: tenía pan, tenía peces
si te quedas mucho en silencio, vendrán a verte otros animales.

 

 

od naiwności

psy w Marysieńce cichutko wyją
ci, co nie utracili, nie rozumieją utraty
wytrwale zbieram światło na czarną godzinę –
dla siebie, dla chłopca, który powie: miałem chleba, miałem ryb
jeśli będziesz długo siedzieć w ciszy, przyjdą do ciebie inne zwierzęta

 

 

perla de la corona de la realidad

beso la tierra bajo la que yaces.
los caracoles en la oscuridad estiran los cuernos.

(¿qué tal todo? ¿fluye de algún modo?)

montones de materia negra                  rodea por todos lados,
rizados por una ola                                    amenaza y alimenta

(¿de dónde los trae? ¿de qué rebota?)

 

 

perła w koronie rzeczywistości

całuję ziemię, pod którą leżysz.
ślimaki w ciemności wyciągają czułki.

(jak to wszystko? płynie jakoś?)

hałdy czarnej materii     otacza z każdej strony.
zmarszczone falą           zagraża i żywi

(skąd niesie? od czego odbija?)

 

 

nuestras hermosas firmas en varios documentos

estamos vivos,
miremos alrededor. nuestra perspectiva,
es la de los insectos que se posan en las ventanas de noche
nos cantamos unos a otros largas canciones
si tan solo supiéramos cómo están los demás
se nos romperían los corazones
la vida es una fiesta, la vida es una fiesta, la vida es una fiesta
la gente saltaba por las ventanas, nosotros estábamos de excursión
soñé con un pez, soñé con una batalla, soñé con los bosques que transparentaban la luz
puse mis dedos en el fuego demasiadas veces de lo que me hubiera gustado
nunca temí por la suerte de lo que está estaba entre

 

 

nasze piękne podpisy na różnych dokumentach

żyjemy,
rozejrzyjmy się. taką mamy perspektywę,
jak te owady, co siadają nocą na oknach
śpiewamy do siebie długie piosenki
gdybyśmy wiedzieli, co u nas nawzajem,
serca by nam pękły
życie to wczasy, życie to wczasy, życie to wczasy
ludzie wyskakiwali z okien, my byliśmy na wyjeździe
przyśniła mi się ryba, przyśniła mi się walka, lasy mi się przyśniły prześwietlone
palce w płomień włożyłam dwa razy więcej razy niż bym chciała
nigdy nie bałam się o kondycję tego, co jest pomiędzy

 

 

las cadenas de equivalencia hegemónicas

un perro resplandeciente dejó aquello con lo que jugaba
y yo pude hacer lo que quería, así que no hice mucho
tenía amor, lo tomaba como algo que había que tomar
estábamos de camino y el murciélago nos golpeó,
mi amor, desde dentro y ahora y siempre
los murciélagos nos golpean

 

 

hegemoniczne łańcuchy ekwiwalencji

lśniący piesek zostawił to, czym się bawił
a ja mogłam robić co chciałam, więc niewiele robiłam
miałam miłość, brałam ją jak coś co trzeba wziąć
byliśmy w drodze i nietoperz w nas uderzył,
kochanie, od środka i teraz i zawsze
nietoperze w nas biją

 

 

aquellos que nosotros les

silenciosa, esbelta
luz

una mariposa muerta lleva dos días en el suelo de la escalera;
ni la recogieron ni la barrieron

nadie reprocha nada a nadie

un momento y se acaba, y luego otra vez no,
las mayores sabidurías que conozco son dos:

no sé, no sé, no sé

puede ocurrir de todo

 

 

ci, co my ich

ciche, strzeliste
światło

martwy motyl leży dwa dni na podłodze klatki schodowej;
ani go nie podnieśli ani go nie zamietli

nikt o nic nie ma pretensji

chwilę jest po wszystkim, potem znowu nie,
największe mądrości, jakie znam, są dwie:

nie wiem, nie wiem, nie wiem

bardzo różnie bywa

 

 

Traducciones de Ada Trzeciakowska

 

(Fuente: Ablucionistas) 

No hay comentarios:

Publicar un comentario