“¿Y para qué poetas en tiempos de penuria?”.
Hölderlin contesta humildemente a través de la boca del amigo poeta, Heinse, a quien interpelaba la pregunta:
“Pero
ellos son, me dices, como los sagrados sacerdotes del Dios del Vino que
de tierra en tierra peregrinaban en la noche sagrada”.
Los poetas
son aquellos mortales que, cantando con gravedad al Dios del Vino,
sienten el rastro de los dioses huidos, siguen tal rastro y de esta
manera señalan a sus hermanos mortales el camino hacia el cambio. Ser
poetas en tiempos de penuria significa: prestar atención al rastro de
los dioses huidos. Por eso es que el poeta dice lo sagrado en la época
de la noche del mundo. Por eso, la noche del mundo es, en el lenguaje de
Hölderlin, la noche sagrada.
(…) El tiempo es de penuria porque le
falta el desocultamiento de la esencia del dolor, la muerte y el amor.
Es indigente hasta la propia penuria, porque rehuye el ámbito esencial
al que pertenecen dolor, muerte y amor. Hay ocultamiento en la medida en
que el ámbito de esa pertenencia es el abismo del ser. Pero aún queda
el canto, que nombra la tierra. ¿Qué es el propio canto? ¿Cómo puede ser
capaz de él un mortal? ¿Desde dónde canta el canto? ¿Hasta dónde
penetra en el abismo?
(Caminos de bosque de M. Heidegger)
Trad. Ada Trzeciakowska
„Der Tod ist ein Meister aus Deutschland”
a la memoria de Paul Celan
«¿Y para qué poetas en un tiempo de penuria?»
los dioses han abandonado el mundo
han dejado a los poetas en él
pero el manantial
se ha bebido nuestras bocas
hemos perdido el habla
viajamos y habitamos
en el camino
aquí y allá
Ancel* el judío
errante anduvo mucho tiempo
de Bucovina a París
de camino recogía hierbas
para las palabras Heidekraut**
Erika Arnika
acostaba a las palabras
las ponía en la oscuridad
in der Hütte***
Celan encontró a
Martin Heidegger
entró
en un claro del bosque
se quedó allí bajo las estrellas
salió de la noche
«Der Tod ist ein Meister
aus Deutschland»****
se quedó en el claro soleado
con un puñado de hierbas flores
pero las aguas del Sena corrían
bajo los puentes de piedra
la bella Forastera
esperaba con una sonrisa inefable
Máscara mortuoria
y él maduraba
caía en el seno abierto
del río
de la muerte del olvido
en un mundo
del que partieron los dioses
fue tocado por la poesía viva
y partió tras ellos
qué pregunta
hizo el poeta al filósofo
qué piedra
filosófica
yace junto al camino
a la cabaña del bosque
«Der Tod
ist ein Meister
aus Deutschland»
En el tiempo que llegó
después de un tiempo de penuria
tras la partida de los dioses
se van los poetas
Sé que moriré entero
y de aquí mana
este débil consuelo
que da la fuerza
de pervivir más allá de la poesía
* Paul Pésaj Antschel o Paul Pésaj Ancel – Paul Celan
** brezo
*** cabaña
**** cita de “Fuga de la muerte” (“la muerte es un maestro venido de Alemania”)
Fotogramas de Vida oculta de Terrence Malick
„Der Tod ist ein Meister aus Deutschland”
pamięci Paula Celana
„I cóż po poecie w czasie marnym?”
bogowie opuścili świat
pozostawili na nim poetów
ale źródło
wypiło usta
odjęło nam mowę
podróżujemy i mieszkamy
w drodze
to tu to tam
Anczel Żyd
tułacz wędrował długo
z Bukowiny do Paryża
po drodze zbierał zioła
do słów Heidekraut
Erika Arnika
słowa układał do snu
wkładał do ciemności
in der Hütte
Celan spotkał
Martina Heideggera
wszedł
na polanę leśną
stał tam pod gwiazdami
wyszedł z nocy
„Der Tod ist ein Meister
aus Deutschland”
stał w prześwicie
z garścią traw kwiatów
ale wody Sekwany toczyły
się pod kamiennymi mostami
piękna Nieznajoma
czekała z niewysłowionym uśmiechem
Maska pośmiertna
a on dojrzewał
spadał w otwarte łono
rzeki
śmierci zapomnienia
w świecie
z którego bogowie odeszli
dotknęła go poezja żywa
i odszedł za nimi
jakie pytanie
poeta zadał filozofowi
jaki kamień
filozoficzny
leży przy drodze
do leśnej chaty
„Der Tod
ist ein Meister
aus Deutschland”
W czasie który nastał
po czasie marnym
po odejściu bogów
odchodzą poeci
Wiem że umrę cały
i stąd płynie
ta słaba pociecha
która daje siłę
trwania poza poezją
Stanisław Stabro
Tadeusz Różewicz – los poety w „czasie marnym”
(…) Odzwierciedlenie tych procesów kulturowych przemian, które doprowadziły Różewicza do współczesnej, poetyckiej wersji, krainy Baumanowskiej „płynnej nowoczesności”, możemy już zaobserwować w niektórych wierszach Płaskorzeźby. A szczególnie w jednym ze sztandarowych utworów tego tomu pt. „Der Tod ist ein Meister aus Deutschland” z 1990 roku, upamiętniającym Paula Celana. Mamy tu do czynienia ze szczególnego rodzaju intertekstualnością, bowiem tytuł jest dosłownym cytatem z poświęconej przez żydowskiego poetę ofiarom Holokaustu „Fugi śmierci”, jednego z najsłynniejszych wierszy Celana. W utworze polskiego twórcy – fragmentarycznym, wielogłosowym, dialogicznym – przenikają się ze sobą dyskursy oryginalne oraz zapożyczone z innych tekstów, wyróżnione kursywą, jak chociażby ów inicjalny wers: „I cóż po poecie w czasie marnym?”. To prawie dosłowny cytat najpierw z elegii F. Hölderlina z 1801 roku pt. „Chleb i wino”: „Co zaś tymczasem czynić i co opowiadać (…) Nie wiem doprawdy, i po co poeci w tym czasie marnym” (tłum. A. Lam). W drugiej kolejności to nawiązanie do myśli M. Heideggera z 1926 roku, kiedy to niemiecki filozof, przy okazji dwudziestej rocznicy śmierci R.M. Rilkego, odwołał się do metafory Hölderlina: „Epoka, która straciła grunt, chyli się ku otchłani. Zakładając, że tak marnemu czasowi jest jeszcze w ogóle dane się odwrócić, będzie to się mogło kiedyś stać tylko pod warunkiem, że świat odwróci się gruntownie, co teraz znaczy jedno: że w otchłani odwróci się od niej. W epoce Nocy Świata konieczne jest jego otchłani doświadczyć i sprostać. Trzeba jednak, by byli tacy, którzy sięgają w otchłań” („Cóż po poecie?”, tłum. K. Wolicki).
Tymi sięgającymi w otchłań są, według podmiotu lirycznego Różewicza, dwudziestowieczni poeci, tacy jak „Anczel Żyd/ tułacz wędrował długo/ z Bukowiny do Paryża”, aby tam, w 1970 roku, znaleźć samobójczą śmierć w wodach Sekwany. Oni także – jak urodzony w 1920 roku, ocalony cudownym zbiegiem okoliczności Celan, bo przecież o tym twórcy tu mowa – doświadczyli w swoich biografiach okrucieństwa epoki. Nie uchronił ich przed tym doświadczeniem Heideggerowski „prześwit”. Mówię o takiej sytuacji w tekście Różewicza, kiedy autor odtwarza hipotetyczne spotkanie Celana (głównym tematem jego poezji był Holokaust) z niemieckim filozofem. Według polskiego poety XX wiekowi patronowała – pojęta przez niego historycznie, symbolicznie oraz konkretnie – „Zagłada”, która nastąpiła w czasie II wojny światowej: unicestwienie milionów jednostek, ale również wartości etycznych, moralnych, estetycznych przez nich wyznawanych, sztuki i twórców poezji artykułujących jej życiodajne przesłanie. Następnie w epoce współczesnej, jak pisze Różewicz, „bogowie opuścili świat/ pozostawili na nim poetów/ ale źródło/ wypiło usta/ odjęło nam mowę”. W świecie, z którego odchodzą bogowie, niemożliwym do opisania, uporządkowania i zhierarchizowania, poetów dotyka poezja żywa i w ślad za bogami emigrują i oni: „W czasie który nastał/ po czasie marnym// po odejściu bogów/ odchodzą poeci” – powiada Różewicz. Jedyną szansą ich ocalenia jest nadzieja istnienia, egzystencji artysty poza sztuką. Jego paradoksalna rezygnacja z uprawiania poezji, z antycznego „Non omnis moriar”: „Wiem, że umrę cały/ i stąd płynie/ ta słaba pociecha”.
Powraca tu tak istotny w całej twórczości Różewicza, również tej eseistycznej, wątek „śmierci poezji”, kojarzony kiedyś przez część czytelników poety (niezbyt trafnie) z ideą T. Adorno śmierci sztuki, a szczególnie poezji, po Holokauście. Tymczasem nie jest to już „śmierć w starych dekoracjach” modernistycznego świata. Nowa, postmodernistyczna, ponowoczesna rzeczywistość nie jest już bowiem tą dawną Całością opisywaną przez Różewicza jeszcze w latach sześćdziesiątych, a nawet siedemdziesiątych XX wieku. Z jej obecnych, fragmentarycznych powidoków uchodzą dzisiaj greccy bogowie. Nowa sztuka, nowa poezja próbują opisać te pejzaże, zmienione rodzaje duchowego doświadczenia współczesnego człowieka. Łączy się to z aktualnym dramatem współczesnego artysty, tworzącego w świecie, w którym przestały obowiązywać dawne hierarchie wartości. Ponowoczesność zakwestionowała bowiem mit historycznego i społecznego doświadczenia, spajającego w całość wizję XX wieku. Co więcej, zakwestionowała język i estetykę tego rodzaju ujęć w literaturze i w sztuce. Tadeusz Różewicz, jak zwykle, jak zawsze, okazuje się twórcą odczytującym owe tętno epoki i metaforę uogólnionego w poetyckiej narracji „czasu marnego” w trafny, precyzyjny i doskonały pod względem artystycznym sposób.
(Fuente: Ada Lírica)
No hay comentarios:
Publicar un comentario