sábado, 29 de octubre de 2022

Félix Francisco Casanova (Santa Cruz de Tenerife, España, 1956 - 1976)

 



Los viejos bosques

 

Oye, cuántos mares ahondé en su reflujo vesperal,
cuántas colinas bajo el azul, con mis
podencos mágicos, al chascar la yerba que me tuvo
con mi reina marina.
Devoré la ciudad de niños
meditabundos, los jardines con cuernos negros,
aún me veo en los espejos
sombra desdibujándose, los abanicos de
abuelitas enfermas, drogadas por
el vicio de la soledad.

Qué tristes todos los árboles que suben al monte
deshojados y con caras de viejos. El invierno
cubre el bosque con sus alas, las ratas amarillas
mueren con los pájaros en las cumbres.
Dónde están las piceas que trepé,
los bancos carcomidos por arañas, las alondras
roídas por los hilos del aire.

Qué pena cada plaza de la muerte,
las iglesias y el rifador,
las espumajosas calaveras.

Oye, qué vestuario usan las hojas del otoño y
qué viento las marea.
Indemnes las sangres que jóvenes intercambian y
graciosas sus palabras de pasión.
Paz. Al fondo, la noche de madera,
ya prisión húmeda. Los duendes
en las luces de cristal y el
verde susurrador. Es tiempo
para recordar qué hermoso fue
todo.


Felix Francisco Casanova. Collage propio.

 

 

Tłum. Ada Trzeciakowska

Dawne lasy

Ej, ileż to mórz zgłębiłem w ich wieczornym odpływie,
ileż wzgórz pod błękitem, z mymi
magicznymi ogarami, gryząc trawę, która miała mnie
z moją królową mórz.
Pożarłem miasto medytujących
dzieci, ogrody o czarnych rogach,
wciąż widzę się w lustrach
zacierający się cień, wachlarze
schorowanych babć, odurzonych
nałogiem samotności.

Jakże smutne są wszystkie te drzewa co wspinają się na wzgórze,
opadły z nich liście i mają twarzach starców. Zima
przykrywa las swoimi skrzydłami, żółte szczury
umierają wraz z ptakami na szczytach.
Gdzież są te świerki, na które się wspinałem,
ławki pożarte przez pająki, skowronki
przeżarte przez nitki powietrza.

Jakże mi żal każdego placu umierania,
kościoły i siejący zamęt,
toczące pianę czaszki.

Ej, jakież to szaty wdziały jesienne liście i
cóż to za wiatr nimi buja.
Nieskalana jest krew, którą wymieniają się młodzi i
śmieszne są ich słowa namiętności.
Spokój. W głębi, drewniana noc,
już wilgotne więzienie. Duszki
w kryształowych światłach i
szepcząca zieleń. Nadszedł czas
wspomnień, jakże piękne było
wszystko.

 

(Fuente: Ada Lírica)

 

No hay comentarios:

Publicar un comentario